TYLE PIĘKNYCH MIEJSC NA ŚWIECIE

Barcelona, Hiszpania

Anna Lipowska, podróże to jej największa pasja. Obecnie mieszka w Barcelonie. Tam znalazła swoje miejsce na ziemi. Często mówiła znajomym, że jest tyle pięknych krajów na świecie, że szkoda czasu, by wracać do tego samego miejsca. Z Hiszpanią było inaczej…Po dwutygodniowym urlopie w Barcelonie, wróciła do Polski i wiedziała już, że musi tam szybko wrócić chociaż na jakiś czas. W kwietniu 2015 roku spakowała swoje życie w dwie walizki i przeniosła się do słonecznej Hiszpanii, gdzie mieszka i pracuje. Odwiedziła wiele egzotycznych miejsce na świecie. W sumie 25 państwo ale wciąż zostało wiele miejsc w których jeszcze nie była.

PODRÓŻNICZE PRZYGODY

Katarzyna: Twoja pasja podróżowania, opowiedz mi o tym, kiedy zaczęłaś podróżować. Opowiesz mi o swojej pierwszej podróży i co ona w Tobie zmieniła. Wrażenia, emocje, refleksje.
Anna: Podróżuję odkąd pamiętam. Najpierw zaczęło się od małych wypadów niedzielnych z rodzicami po Kaszubach. To z resztą do dziś najlepsza forma spędzania dla mnie czasu w niedzielę: obiad, a po nim jakaś mała wycieczka, czy spacer. Jeśli chodzi o pierwsze samodzielne podróże zagraniczne, to w wieku 17 lat pojechałam do Budapesztu na Europejskie Spotkanie Młodych Taizé, a rok później do Paryża. Już wtedy dobrze czułam się w roli przewodnika, lubiłam planować. Koleżanki do dziś śmieją się, że nieźle je przegoniłam je po stolicy Francji. Uwielbiam poznawać nowe, piękne miejsca, ale to co chyba najbardziej sobie cenię, to poznawanie nowych kultur. W czasie podróży poznałam ludzi z różnych zakątków świata. Każdy ma swoją ciekawą historię i wtedy nabiera się ochoty na więcej i więcej. To chyba nieuleczalna choroba, ale bardzo przyjemna.

Odwiedziłaś 25 państw, wiele wspaniałych miejsc. Opowiedz o swoich przygodach. Twoja najlepsza, najgorsza, niebezpieczna, najważniejsza podróż.
Jeśli chodzi o najlepszą podróż, to ciężko mi się zdecydować. Każda miała w sobie coś magicznego. Może Safari w Tanzanii…Przebywanie z dzikimi zwierzętami w bliskiej odległości było niesamowite. Żyrafy są przepiękne, lwy majestatyczne, rodziny słoni potężne. Nawet spotkałam Pumbę (guziec). Czułam się, więc trochę jak w bajce ”Król Lew”. Jednego dnia obudziliśmy się po 6, by zobaczyć wschód słońca w parku Serengeti, innego mielimy okazję widzieć piękny zachód. Magia.

Najgorzej skończył się mój pobyt w Kuala Lumpur w Malezji. Szłam z koleżanką pustym chodnikiem i znikąd od tyłu pojawił się mężczyzna na skuterze i wyrwał mi torebkę, w której miałam paszport, telefony i kartę. Stało się to w niedzielę 8 godzin przed lotem do Polski. Na dodatek był ramadan i wszystko było zamknięte, łącznie z polską ambasadą. Na szczęście policja i ambasada spisały się na medal. Zadzwoniłam na alarmowy telefon ambasady i okazało się, że Pani znajduje się 300 km od Kuala Lumpur. Zgodziła się jednak wsiąść w auto i otworzyć wieczorem ambasadę specjalnie dla mnie. Policja z kolei pojechała ze mną do hotelu odebrać mój plecak, znaleźć miejsce, w którym mogłabym zrobić zdjęcie do paszportu i zawiozła mnie pod ambasadę. Udało się zrobić paszport o 22:00, a po 23:00 już byłam na lotnisku. Samolot miał opóźnienie, więc zdążyłam na lot.

Z kolei dość niebezpiecznie wyglądał mój wypad do Parku Narodowego Bako na wyspie Borneo, w Malezji. Najpierw trzeba się dostać do małej wioski Bako, a stamtąd przepłynąć łódką do parku. Rejs trwa 30 min. Tego dnia były ogromne burze. Czekaliśmy na okienko pogodowe i jak się trochę uspokoiło wsiadło nas łącznie pięć osób do małej łódki, dosłownie łupinki. Po kilku minutach znów zerwała się burza, nie widziałam prawie nic. Było nieciekawie, modliłam się do siebie, by dopłynąć jakoś do brzegu. To jednak nie był koniec przygód tego dnia. Na jednym z mostków w parku pozowałam koleżance do zdjęcia, za mną było kilka małpek makaków. W pewnym momencie na moje plecy skoczyła jedna z nich. Tak się wystraszyłam, że ześlizgnęłam się ze schodków mostku. Skończyło się na na szczęście siniakach, ponieważ upadek zamortyzował plecak.

Borneo

Najważniejsza podróż to chyba ta do Indonezji. Bali jest bardzo turystyczną wyspą, ale ma w sobie jakąś magię. Bardzo spodobały mi się ich tradycje, czy piękne świątynie. Na wyspie Jawa wspięłam się na dwa aktywne wulkany: Kawah Ijen i Bromo. Na ten ostatni wchodziłam nocą, by zobaczyć z brzegu krateru wschód słońca. To są właśnie te niesamowite momenty z adrenaliną, które będę pamiętać do końca życia. Z kolei na maleńkiej wyspie Gili Trawangan poznałam Katalończyków. Bardzo się polubiliśmy i zaprosili mnie później do Barcelony na urlop. Zawsze marzyłam o mieszkaniu choć chwilę w Hiszpanii, ale jakoś ciężko mi było sobie wyobrazić zaczynanie od zera bez znajomych. Po wakacjach miałam już małą grupkę zaufanych ludzi i było mi łatwiej podjąć decyzję o przeprowadzce.

Bali, Indonezja
Bali, Indonezja Zachód słońca przy świątyni Tanah Lot

PODRÓŻOWANIE

Co Ci daje, czego uczy podróżowanie? Dlaczego jest to dla Ciebie takie ważne?
Podróżowanie sprawia mi ogromną radość. Doświadcza się przecież tylu rzeczy po raz pierwszy. Człowiek staje się bardziej otwarty i uczy pokonywać swoje słabości. Docenia się bardziej ulotne momenty. Ma się świadomość, że dany widok, ludzie tak szybko się nie powtórzą. Chłonie się wiec daną chwilę garściami, jakby czas się miał zatrzymać. Dzięki podróżom nauczyłam się też akceptować różnice. Fascynują mnie bardzo inne kultury. „Ten, który powraca z podróży nie jest tym samym, który wyjechał” to słynne przysłowie chińskie jest dla mnie bardzo prawdziwe. Podróż to idealny sposób na uporządkowanie sobie w głowie wielu spraw. Zaczynamy dostrzegać, co w życiu tak naprawdę jest ważne, a co niepotrzebne.
Czy mogłabyś żyć bez podróży? Jak zniosłaś czas izolacji przez pandemie?
Myślę, że byłoby mi ciężko żyć bez podróży. Ja po prostu nie umiem usiedzieć na miejscu. Izolacja w Barcelonie nie była łatwa przede wszystkim ze względu na jej długość, bardzo duże obostrzenia i strach o najbliższych, którzy byli przecież bardzo daleko. Zostaliśmy zamknięci w domach 16 marca i mogliśmy wyjechać z miasta dopiero w połowie czerwca. Pierwszy miesiąc nawet mi pasował, ponieważ wreszcie odpoczęłam od wyjazdów. Na początku roku byłam bowiem w A Coruña (miasto we wspólnocie autonomicznej Galicji), potem w Hamburgu w Niemczech i tuż przed zamknięciem w Alicante (miasto we wspólnocie autonomicznej Walencji). Później zaczęło się mi się już dłużyć. Zwłaszcza jak widziałam, jak drzewa przed naszym mieszkaniem zaczęły się zielenić, robiło się coraz cieplej i normalnie od wiosny zawsze gdzieś mnie już nosiło. To była niezła lekcja pokory, ale w sumie nie był to dla mnie stracony czas. Miałam wreszcie czas uporządkować wiele rzeczy, zrobić opisy w albumach (tak, ciągle drukuję zdjęcia z podróży) i stworzyć bloga Mañana Hiszpania, o którym myślałam już długo, ale jakoś nigdy nie było na to czasu. Do dziś pamiętam radość, jak mogliśmy wreszcie wyjechać z miasta 20 czerwca. Ruszyłam wtedy autem na Costa Brava.

Tossa de Mar, Costa Brava, Hiszpania

Jak tylko została zniesiona w Polsce kwarantanna dla przybywających z Hiszpanii, kupiłam lot w jedną stronę i spędziłam w rodzinnych stronach całe lato. Miałam możliwość pracy zdalnej, a w weekendy jeździłam tu i tam. Spędziłam więc wakacje naprawdę fajnie i intensywnie. Udało mi się nawet zorganizować z rodzicami i chłopakiem podróż autem do Niemiec, Czech i na południe Polski, łącznie 3000km. Mieliśmy pierwotnie w czwórkę być w sierpniu w Galicji w Hiszpanii, a potem w Portugalii, ale jak się nie ma co się lubi, to się szuka fajnej alternatywy i tak właśnie było. Po powrocie do Hiszpanii też jakoś nie miałam czasu się zatrzymać, Galicja, Formenera, Alicante, może jeszcze uda mi się skoczyć do Marbelli do Andaluzji. Mam świadomość, że niedługo znów możemy być zamknięci, przynajmniej w Barcelonie, więc staram się naładować baterie na zapas.
Gdzie jeszcze chciałabyś się wybrać? Jakie jest Twoje podróżnicze marzenie?
Jest tyle pięknych miejsc na świecie, że naprawdę ciężko zdecydować się na jedno. Część moich marzeń już spełniłam. Po przeczytaniu książki Jedz, módl się, kochaj zapragnęłam polecieć do Indii i na Bali. Udało się, na Bali byłam nawet dwukrotnie. Od zawsze chciałam zobaczyć też Afrykę. Nie jest to tani urlop, więc musiałam trochę poczekać. W zeszłym roku poleciałam do Tanzanii na safari, a potem na wyspę Zanzibar. Wprawdzie marzyło m się wejść kiedyś na szczyt Kilimandżaro, ale nigdy nie mów nigdy. Może tam wrócę. Chyba najbardziej aktualnie chciałabym zobaczyć Australię i Nową Zelandię. Miałam z resztą cichą nadzieję, że uda mi się polecieć do Australii tej zimy, ale koronawirus pokrzyżował niestety moje plany. Poza tym zawsze chciałam zobaczyć wodospad Iguazú leżący na granicy argentyńsko – brazylijskiej, czy wodospady Wiktorii na granicy Zimbabwe i Zambii.
Najlepsze wspomnienie z podróży oraz takie bliskie sercu
Znów ciężko mi powiedzieć, które było najlepsze. Przewija mi się przez głowę wiele wspomnień. Jak siedzę na ławce przed Tadż Mahal, nazywaną świątynią miłości, jak wspinam się na wulkany na Jawie, jak czekam na zachód słońca na Bali przy świątyni Tanah Lot, jak tańczę bosa na plaży przy malej knajpce na wyspie Gili, jak pływam w Lagunie Bacalar w Meksyku, Loy Krathong – Święto Światła w Tajlandii, czy rok temu safari w Tanzanii.

Wschód słońca na wulkanie Bromo, Jawa

Jakaś śmieszna i zabawna sytuacja miała miejsce podczas Twoich podróży?
Jeśli jest się blondynką z białą cerą i niebieskimi oczami, to ciężko przejść na ulicy w Indiach bez prośby o zdjęcie. Dzięki temu mam też kilka zdjęć z lokalnymi ludźmi, podobają mi się zwłaszcza te z kobietami w pięknych sari i maleńkimi dziećmi. Jednak hitem była wizyta w Tadż Mahal. Spędziłyśmy tam z koleżanką 6 godzin, z czego ze trzy to były właśnie zdjęcia, o które prosili nas Hindusi. Wrócę też do małpek Makak i parku Bako na Borneo. Makaki słyną z tego, że są złodziejkami. Trzeba być bardzo ostrożnym, bo mogą ukraść Ci aparat itd. Po spacerze w parku usiadłyśmy z koleżanką na tarasie restauracji. W pewnym momencie widzimy przy innym stole małpkę wyrywającą pani kanapkę, wygrała małpka. Chwilę później zniknęła z naszego stołu siatka ze śmieciami. Myślałyśmy, że po prostu spadła, ale szybko dostrzegłyśmy, że biegnie z nią jeden makak. Na szczęście były w niej tylko śmieci, a nie jakieś ważne rzeczy.

Indie, Taj Mahal

Podróżujesz sama czy z kimś? Nie boisz się sama podróżować w odległe miejsca?
W dalsze i dłuższe podróże wybieram się zawsze z kimś. Lubię mieć się do kogo odezwać i jakoś czuję się bezpieczniej. Z kolei w Europie zdarzyło mi się podróżować samej. Zawsze jednak w hostelach znajdowali się ludzie chętni na wspólne zwiedzania, więc tak naprawdę nie byłam nigdzie sama.

HISZPANIA /BARCELONA – MOJE MIEJSCE NA ZIEMI

Barcelona

Dlaczego akurat Hiszpania? Co Cię w niej urzekło? Jak się tam  znalazłaś?
Hiszpania zawsze chodziła mi po głowie. Bardzo podobał mi się język hiszpański i chciałam się go nauczyć. Poza tym kto z nas nie marzył kiedyś o mieszkaniu w słonecznym kraju, w otoczeniu palm i turkusowego morza? Nie ukrywam też, że pociąga mnie hiszpańska uroda. Tak jak wspominałam wcześniej, na małej indonezyjskiej wyspie poznałam dwóch chłopaków z Barcelony i tak się zaprzyjaźniliśmy, że przyjechałam do nich na wakacje. Miasto bardzo mi się spodobało i postanowiłam jak najszybciej zrealizować moje małe marzenie o nauce języka i mieszkaniu choć chwilę w Hiszpanii.
Za co kochasz i cenisz Hiszpanię?
Za radość życia, otwartość na innych i uśmiech. Jak każdy mają swoje problemy, ale chyba nie przejmują się nimi tak jak my. Mają pyszne jedzenia i przyjemną dla ucha muzykę. Hiszpania jest naprawdę pięknym krajem. Jeśli uwielbiasz gorąco i flamenco, możesz pojechać do Andaluzji, jeśli interesują cię urokliwe wioski i zieleń niczym z Irlandii, wybierz się do Asturias i Galicji. Jeśli masz ochotę posiedzieć jednego dnia na plaży, a drugiego dnia wspinać się na szczyt w Pirenejach, to zapraszam do Katalonii. Każda wspólnota autonomiczna jest inna i fascynująca. Uwielbiam tę różnorodność.

Asturias, Hiszpania

Ulubione miejsce w Hiszpanii?
Barcelona, to moje miejsce na ziemi. Śmiało mogę powiedzieć, że zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. Przepiękna architektura, wielokulturowość, pyszne restauracje, mnóstwo wydarzeń kulturalnych. To miasto nigdy nie śpi, nie można się tu nudzić. W dodatku znajduje się blisko przepięknych plaż na Costa Brava i niedaleko Pirenejów.
Od kiedy tam mieszkasz i jak Ci się żyje w Hiszpanii?
W Hiszpanii mieszkam od kwietnia 2015, czyli już ponad 5 lat. Żyje mi się naprawdę dobrze. Mam już swoją grupkę przyjaciół, stałą pracę, w miarę stabilne życie. W wolnych chwilach staram się zwiedzać Hiszpanię i nie tylko, bo Barcelona jest również świetną bazą, jeśli chodzi o loty międzynarodowe. Lubię wyjścia na miasto w weekendy i poznawanie tu nowych ludzi. Oczywiście znajdą się też jakieś minusy. Wiele rzeczy odkłada się tu na jutro, załatwianie jakichś spraw urzędowych to jakiś koszmar, ale powoli się do tego przyzwyczajam. Nauczyłam się tu cierpliwości i nie przejmowana się wszystkim tak bardzo.
Jak się dogadujesz z mieszkańcami, jacy są Hiszpanie?

Miałam to szczęście, że w pierwszych miesiącach mieszkania w Barcelonie dzieliłam mieszkanie z Katalończykami. To oni byli moimi pierwszymi przewodnikami tutaj, pokazali mi wiele fajnych miejsc i tradycji. Pracuję również z hiszpańskimi klientami, dzięki czemu nauczyłam się szybko języka. Hiszpanie są bardzo otwartymi i uśmiechniętymi ludźmi. Zagadują cię w barze, restauracji, czy pociągu. Tutaj to naprawdę naturalne. Nie dziwi kelner zagadujący gościa, pan pytający innego przechodnia o jego psa itd. Potrafią się cieszyć z małych rzeczy i przyjemności. A jak coś wychodzi źle, to nie robią z tego raczej dramatu. Uwielbiają celebrować jedzenie. Wyjścia na tapas, weekendowe obiady w gronie rodziny, czy przyjaciół traktowane jest tu jak rytuał. Potrafią trwać godzinami. Ich luz może oczywiście czasem wkurzać, nie powiem. Zwłaszcza jak sąsiad zalał Ci sufit, a firma ubezpieczeniowa przerabia twój wniosek tygodniami. Tobie może przeszkadzać fakt, że hydraulik nie przyszedł na umówioną godzinę, a oni są zdziwieni, że w ogóle się denerwujesz. Przecież to tu normalne…
Język hiszpański, uczyłaś się go wcześniej? Jaka jest Twoja relacja z tym jerzykiem? Trudno było się go nauczyć czy to była przyjemność czy raczej nie?
Języka hiszpańskiego zaczęłam się uczyć na studiach. Miałam lekcje przez 1,5 roku, więc załapałam jakieś podstawy. Później miałam kilkuletnią przerwę i przed przeprowadzką do Barcelony miałam prywatne lekcje przez 6 miesięcy. Po przyjeździe do Hiszpanii miałam przez jakiś rok indywidualne zajęcia i reszty nauczyłam się już w pracy i od ludzi stąd. Nauka to była dla mnie zdecydowanie przyjemność, pewnie dlatego dość szybko zaczęłam się w nim sprawnie komunikować. Jest naprawdę melodyjny i myślę, że dla Polaków prosty. Polecam!
Blog, skąd pomysł na bloga i o czym on jest? O czym najchętniej piszesz?
O blogu Mañana Hiszpania myślałam już od dłuższego czasu. Jak na razie są to głównie moje relacje z podróży po Hiszpanii, tych małych i dużych. Chciałabym inspirować i dodać odwagi do poznawania nowych miejsc. Staram się przedstawić na nim ciekawostki z kuchni hiszpańskiej, tradycje, czy tutejsze święta. Mam w planie stworzyć też trochę językowych wpisów. Zależy mi również na pokazaniu codziennego życia w Barcelonie. To, w jaką stronę on pójdzie zależy w dużej mierze od moich czytelników.

MIŁOŚĆ HISZPAŃSKO – POLSKA

O ile dobrze kojarzę to Twój chłopak jest Hiszpanem, jak się poznaliście?
Poznaliśmy się dość nietypowo jak na Hiszpanię, bo na Andrzejkach organizowanych przez Polonię w Barcelonie w jednym z barów. To były moje pierwsze miesiące w Hiszpanii, nie miałam wtedy jeszcze prawie znajomych, więc postanowiłam pójść na tę imprezę sama. Zastanawiacie się pewnie, jak znalazł się Hiszpan na Andrzejkach? Zaprosił go kolega Polak. Nie musiał długo namawiać, bo przecież Polki to piękne kobiety.

Związek z Hiszpanem. Różnice kulturowe, jak sobie z tym radzicie, a może wcale ich nie ma? 

Każdy związek wymaga kompromisów, ale z obcokrajowcem myślę, że jest ich więcej. Inna kultura, inne wychowanie, inne przyzwyczajenia…Głównie chodzi jednak o pierdoły, z których potem oboje się śmiejemy. Przykładowo, w Hiszpanii króluje dubbing. Uważają, że tutejsi aktorzy są w tym rewelacyjni, a głosy idealnie dopasowane do charakteru postaci. Nie lubią raczej filmów z oryginalną ścieżką dźwiękową i napisami. Ja z kolei tego nie cierpię, bo otwieranie ust nie zgrywa się z dźwiękiem. Czasem jednak odpuszczam i oglądam film z dubbingiem…

Kolejny śmieszny przykład to prześcieradło. Hiszpanie, jak jest gorąco, to śpią pod prześcieradłem. Jak zrobi się natomiast zimniej, to owszem mają kołdrę, ale i tak między ciałem i kołdrą jest prześcieradło. Na nic moje argumenty, że przecież poszewki są z milutkiego ciepłego materiału. W hotelach jest dokładnie tak samo. Hiszpańskie śniadanie składa się z reguły z kawy i muffinki, czy jakiegoś croissanta czasem nawet kawałka ciasta. Generalnie raczej mało i na słodko. Ja z kolei z rana nie bardzo mam ochotę na takie jedzenie. Często jemy więc coś innego, ja bułkę, a David ciasto. Przykładów jest wiele, ale tak jak mówiłam, trzeba przejść do tego z humorem. Staramy się stworzyć swój własny rozkład jazdy w związku i w zasadzie fajnie jest czymś ciągle zaskakiwać drugą stronę.

Co najbardziej cenisz w hiszpańskiej kulturze?
Otwartość i radość życia, a do tego pyszne jedzenie. To chyba dlatego Hiszpanie żyją bardzo długo.

Lepiej Ci się żyje w Hiszpanii czy w Polsce?
Żyje mi się lepiej w Hiszpanii, ponieważ z natury jestem ciepłolubna. Trzysta dni w roku jest słonecznych. Niebieskie niebo z rana daje mega pozytywnego kopa. W Barcelonie nie ma prawdziwej zimy, nie muszę się więc martwić codziennie odśnieżaniem auta, a jak chcę zobaczyć śnieg, jadę w pobliskie Pireneje. Poza tym lubię przebywać wśród ludzi. Barcelona ma wiele klimatycznych knajpek i wydarzeń kulturalnych. Nie lubię siedzieć w weekendy w domu, a tu zawsze jest co robić. Niemniej jednak w Polsce zostawiłam rodzinę i przyjaciół, więc uwielbiam często tam wracać. Jestem w rodzinnych stronach kilka razy w roku.

Podróże i życie w Hiszpanii, jak to Cię zmieniło? Jaki wpływ miało na Ciebie, Twoje życiowe decyzje i postawę życiową?

Nauczyłam się łapać momenty i ryzykować. Zawsze zadaję sobie to samo pytanie: „Czego będę bardziej żałowała, czy to zrobiłam, czy nie?” I tak m. in. znalazłam się w Hiszpanii. Staram się nie planować sztywno mojego życia na kolejne pięć lat, raczej żyję chwilą. Życie ciągle mnie zaskakuje, na razie bardzo pozytywnie i oby tak dalej. Dzięki podróżom i mieszkaniu w Hiszpanii zrobiłam się na pewno bardziej tolerancyjna. W Barcelonie szanuje się z resztą bardzo różnorodność. Podróże uświadomiły mi też, że jest wiele pięknych, egzotycznych krajów, ale nie mogłabym żyć chyba daleko od rodziny i znajomych, na tę chwilę nie wyobrażam sobie dłuższego mieszkania poza Europą. Dalsze miejsca zostawiam sobie na wakacje.

Dziękuję Ci Aniu za rozmowę. Odwiedziłaś wiele cudownych miejsc a ja mogę Ci jedynie pozazdrościć przygód i cudownych wspomnień z podróży. Może i ja w końcu odwiedzę parę wymarzonych miejsc i oczywiście słoneczną Hiszpanię. Życzę Ci sukcesów oraz spełnienia wszystkich podróżniczych marzeń. Miejmy nadzieję, że niedługo znowu będzie można swobodnie i bez lęku podróżować do innych pięknych państw.

Więcej o Ani na jej Blogu, Instagramie oraz Fanpage, serdecznie zapraszam!

Wszystkie zdjęcia umieszczone w artykule pochodzą z prywatnego archiwum Ani.

Posts created 39

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top
Translate »