
Kobieta. Żona. Mama. Magister filologii polskiej od 10 lat, inżynier informatyki od 3 miesięcy. Jak świnka morska, bo ani świnka, ani morska. Silna i zdeterminowana kobieta, która nie boi się wyzwań i ciężkiej pracy. Wytrwała w dążeniu do celu. Pragnąca zapewnić lepszą przyszłość siebie i swojej rodzinie. Wspaniały nauczyciel i przyjaciel. Dla mnie wzór do naśladowania i inspiracja.
Nauczycielska misja

Katarzyna: Marzenie o byciu nauczycielem – opowiedz o tym. Dlaczego ten zawód?
Anna: Pierwsze myśli, by zostać nauczycielem, pojawiły się gdzieś w ogólniaku. Coraz bardziej krystalizowałam swoje obszary zainteresowań, a w klasie maturalnej byłam już tego pewna. Lubiłam tłumaczyć innym różne zagadnienia, sprawiało mi to frajdę.
W zawodzie znalazłam się „świadoma praw i obowiązków”, wynikających z bycia nauczycielem, tym bardziej, że byłam belfrem z dziada pradziada (a ściślej z dziadka i taty). Wiedziałam, jakie są blaski i cienie zawodu, wszak rodzinne uroczystości zamieniały się nierzadko w rady pedagogiczne (poza dziadkiem i tatą w rodzinie są jeszcze dwie nauczycielki). Warunki finansowe też nie były mi obce, ale chciałam robić to, co lubiłam. Myślałam, że może bez Porsche i willi z basenem, ale jakoś to będzie, a ja mam swoje miejsce.
Jaki powinien być nauczyciel według Ciebie?
Twardy, by nie dać się złamać. Empatyczny, by wyczuwać ludzi. Lubić swoją rolę, bo tylko wtedy będzie wiarygodny. Mający hierarchię wartości, by móc postawić granicę między życiem zawodowym a prywatnym. W nauczycielstwie można się zatracić.
Pierwsze nauczycielskie doświadczenia (praktyki studenckie, korepetycje itd..)
Pierwszą swoją lekcję prowadziłam podczas zajęć dydaktycznych na studiach licencjackich. Była to analiza wiersza Juliusza Słowackiego w klasie gimnazjalnej. Tego dnia źle się czułam i nie sądziłam, że podołam, nawet zgłaszałam prowadzącej zajęcia dydaktyczne, że chyba nie dam rady. Jednak lekcja się udała, co dało mi wiele satysfakcji. Potem były praktyki studenckie (również w gimnazjum) i korepetycje. Sporym wyzwaniem było przygotowanie do matury z języka polskiego pielęgniarki, która podchodziła do egzaminu dojrzałości po 20 latach pracy w zawodzie. Miałyśmy na ogarnięcie materiału maturalnego półtorej roku. Udało się – maturę zdała świetnie.
Pierwsza praca jako nauczyciel języka polskiego – wrażenia, doświadczenia.
Zaczęłam pracę w technikum. W przydziale dostałam cztery klasy pierwsze i jedną drugą (potem jeszcze kolejną drugą). Klasy pierwsze okazały się nie lada wyzwaniem – już na jednej z pierwszych lekcji uczeń oświadczył mi, że on wie, jak się pozbywać nauczycieli i zbyt długo tam nie zostanę. Na szczęście mylił się – ja zostałam tam 10 lat, on „wyleciał” po roku.
Za to rewelacyjnie wspominam dwie klasy drugie: informatyczną (męską) i ekonomiczną. Pracowało mi się z nimi świetnie, z przyjemnością szłam do nich na lekcje. „Informatycy” pracowali rewelacyjnie – najlepszym przykładem było to, że po lekcji hospitacyjnej dyrektor szkoły pytała wychowawczynię klasy, czy zajęcia były ustawione (nie mogła uwierzyć, że klasa, która przed rokiem była najgorsza w szkole, tak pracowała).
Zawód nauczyciel wyobrażenie a rzeczywistość.
Tak jak wspomniałam, wiedziałam, na co się decyduję. Natomiast absolutnie rozczarowały mnie dwie rzeczy: niestabilność zatrudnienia i zachowania wśród nauczycieli.
Niestabilność zatrudnienia ściśle wiąże się z awansem zawodowym. Nauczyciel po kolei robi stopnie stażysty, nauczyciela kontraktowego, mianowanego i dyplomowanego. Każdy z tych etapów (poza stażem) trwa kilka lat, a między kolejnymi stopniami awansu trzeba było odczekać 3 lata. Dopiero nauczyciele mianowani i dyplomowani mieli poczucie stabilizacji, bo byli zatrudniani poprzez mianowanie. W praktyce oznaczało to, że jeśli brakowało godzin dydaktycznych dla wszystkich pracowników, nauczyciele dyplomowani i mianowani mieli pierwszeństwo zatrudnienia. Zupełnie nieistotne było, jak kto pracuje, czy ma efekty w nauczaniu – stażysta czy kontraktowy nie mogli liczyć na cokolwiek, po prostu z miejsca byli przegrani w walce o godziny. Dochodziło do paradoksów, że nauczyciele-emeryci mieli zapewnione godziny pracy, a nauczyciel kontraktowy mógł wylądować na bezrobociu mimo wyników w nauczaniu.
Druga kwestia to zachowania wśród nauczycieli – tu mam na myśli duże podziały wśród nauczycieli wewnątrz placówek i tworzenie związków zawodowych po to, by być „nieruszalnymi”. Każdy związek zawodowy ma prawo dać ochronę jednemu (lub więcej) członkowi, taka osoba jest nie do zwolnienia i może robić, cokolwiek chce. Nie wdając się w szczegóły podam przykład: na trzy szkoły, w których przyszło mi pracować, w dwóch (w okresie mojego zatrudnienia) związki zawodowe doprowadziły do zmian osób na stanowiskach dyrektorów. Zdarzały się też sytuacje, że nauczyciel podburzał klasę, by zgłosiła do kuratorium innego nauczyciela. Takie zachowanie były dla mnie nie do przyjęcia.
Co lubiłaś w tym zawodzie?
Pracę z ludźmi, analizowanie poezji, pomoc uczniom w odkrywaniu sensu utworów. Dyskutować z uczniami o życiu.
Miałaś wewnętrzne poczucie misji i powołania?
Nie. Po prostu uwielbiałam poprzez dobór pytań naprowadzać uczniów na wnioski. Cieszyłam się, jak osoby, które nie lubiły języka polskiego, zaczynały dokonywać świetnych interpretacji lub przekładów intersemiotycznych.
Dobre chwile, sukcesy w pracy nauczyciela.
Nagroda za zdawalność egzaminów we wspomnianych wcześniej dwóch klasach. Udane wyreżyserowanie występów jasełkowych w technikum. Chwile, w których uczniowie zwierzali mi się ze swoich trudności. Momenty, kiedy na ulicy byli uczniowie mówią „dzień dobry”.
Co Ci dała praca w tym zawodzie, jak na Ciebie wpłynęła?
Pośrednio dała mi rodzinę – dzięki studiom poznałam swojego męża. Bezpośrednio – zahartowała mnie. Uświadomiła, że homo homini lupus.
Trudna decyzja zmiany zawodu, co na to wpłynęło?
Kilkuletni brak stabilizacji, wynikający z rozgrywek wewnątrzszkolnych. Na początku myślałam, że zaczekam rok, może będzie lepiej. Nie było. Po 3 latach huśtawki stwierdziłam, że jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się nie lubi. I zaczęłam szukać rozwiązania.
Informatyczna przyszłość

Dlaczego zdecydowałaś się właśnie na informatykę?
Jeżeli chciałam zmienić swoje szanse na rynku pracy i wyjść poza edukację, musiałam postawić wszystko na coś pewnego. IT to branża przyszłości, więc zaryzykowałam.
Dobrze czujesz się w tej dziedzinie? Trudno było Ci się odnaleźć/przestawić?
Początki były trudne, szczególnie zajęcia z programowania. Tym bardziej, że w grupie studenckiej wiele osób miało już zawodowe doświadczenia z IT, a co za tym idzie – większą wiedzę i umiejętności, w przeciwieństwie do mnie – zupełnego laika. Na szczęście spotkałam świetnych ludzi, którzy pomogli mi przedrzeć się przez meandry intów, longów, charów i byteów. Chapeau bas dla Jerzego, który był moim najlepszym Nauczycielem i Mentorem. A największe ukłony dla mojego męża i rodziców – gdyby nie ich wsparcie, nie dałabym rady przekwalifikować się przy niemowlaku.
Jako humanistka nie miałaś problemu z kodem i całą resztą?
Pierwszy semestr kodowania był koszmarem. Z przedmiotami matematycznymi nie miałam żadnych problemów – może dlatego, że w ogólniaku kończyłam mat-fiz, więc miałam za sobą rozszerzony kurs przedmiotów ścisłych. Jednak stopniowo i programowanie zaczęło mi sprawiać frajdę i jako specjalizację wybrałam ścieżkę ściśle programistyczną (a nie grafikę czy sieci).
Co Cię w tym zaciekawiło? Co lubisz najbardziej? A może chodziło tylko o lepszą perspektywę zawodową i finansową?
Na początku moje motywacje wiązały się ściśle ze zmianą zawodu, ale stopniowo zaczęło się to zmieniać. W trakcie studiów najbardziej polubiłam bazy danych i programowanie. Bazy danych były dla mnie objawieniem (czułam je całą sobą), natomiast programowanie było uczuciem bardziej dojrzałym, od niechęci, poprzez sympatię aż do zakochania. Obecnie obszary, które interesują mnie najbardziej, to programowanie w Javie, Android, analiza biznesowa i zarządzanie projektami informatycznymi.
Kolejne studia typowo „męskie” i niezwiązane z poprzednimi, nie czułaś się zagubiona?
Na początku bardzo, szczególnie, że spora część kolegów z grupy była już praktykami, a na studia przyszła dla zrobienia „papieru”. Na pierwszym roku byłam pewna, że nie uda mi się tych studiów ukończyć. Jednak krok po kroku udawało mi się ogarniać kolejne zagadnienia oraz korzystać z mentoringu doświadczonego programisty. W pewnym momencie po prostu poczułam, że chyba „czuję bluesa” i coraz bardziej zaczyna mi się to podobać.
Nie bałaś się tak dużej zmiany, wysiłku i zaczynania wszystkiego od początku?
Byłam tak zmęczona szkolną huśtawką i zdeterminowana, że pomyślałam sobie: kiedy jak nie teraz spróbować? Nie uda się, to trudno, ale spróbować muszę. No i na świecie pojawiła się już moja córka, chciałam dla niej lepszej perspektywy niż mamę zatrudnianą od września do czerwca, z roku na rok coraz bardziej sfrustrowaną.
Kobieta informatyk to chyba duże wyzwanie? Widziałaś siebie w tej branży, w tym zawodzie?
Wiem, że ciągle jest to zawód bardziej męski. Chociażby na ostatnim roku studiów było ponad pięćdziesięciu facetów i nas – kobiet – raptem sześć, a jeden z wykładowców, pracujący przeszło dziesięć lat na tej uczelni, powiedział, że to najbardziej liczny rok pod względem studentek w jego karierze. Jednak wiem też, że dzięki wcześniejszym doświadczeniom mam szeroko rozbudowane kompetencje miękkie, co może być atutem w porównaniu z osobami o „ścisłej” ścieżce edukacji. Utwierdzał mnie w tym mój Promotor, mówiąc, że komunikuję się znacznie lepiej niż typowy informatyk.
Masz już doświadczenia w tej ciekawej ale bardzo wymagającej branży?
Na razie moje doświadczenia stricte informatyczne ograniczają się do praktyki studenckiej i projektów, realizowanych w trakcie studiów. Największym był zespołowy projekt inżynierski, którego byłam liderem, a który zaowocował ukończeniem studiów informatycznych z wyróżnieniem. Teraz przede mną poszukiwanie pracy zawodowej w IT. Zapewne lekko nie będzie, bo jest spora konkurencja, a pandemia Covid-19 nie sprzyja zatrudnianiu, natomiast myślę, że tyle już mam za sobą i samej sobie udowodniłam, że mogę, więc prędzej czy później jakoś to będzie. Tymczasem w swojej obecnej pracy łączę kompetencje informatyczne z humanistycznymi.
Oprócz studiów robiłaś jakieś kursy? Zanim zdecydowałaś się na studia, miałaś styczność z IT?
Nie, nie robiłam żadnych kursów. To był trochę taki skok na główkę, ale udało się.
Praca w branży IT to jest to co chcesz robić w życiu? To jest Twoja droga czy jednak jest to zawód nauczyciela? Jak to odbierasz? Jak czuje Twoje serce?
Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że IT to jest to, czym chcę się zajmować. Lubię to i na tę chwilę nie planuję powrotu do pierwszego zawodu, chyba, że hobbystycznie na zasadzie pomocy osobom zaprzyjaźnionym. Ale wiem też, że nigdy nie należy mówić nigdy, bo życie jest bardzo przewrotne i dziesięć lat temu nie sądziłam, że kiedykolwiek pójdę w informatykę. Kto wie, co przyniesie nam los?
Aniu, serdecznie Ci Dziękuję za rozmowę. Było mi bardzo miło posłuchać Twojej historii. Twój przykład pokazuje, że jak się bardzo chce i ma się dużo determinacji, to można wiele osiągnąć. Bardzo Cię podziwiam i życzę dużo sukcesów w branży IT.